Siemson. Dzisiaj chciałbym wziąć na cel temat, który dręczy wiele osób w nastoletnich latach. Otóż, chce poruszyć coś, co nie pozwala w wielu wypadkach na samowolkę, własną odpowiedzialność a co najważniejsze na podejmowanie trudnych decyzji. Wkraczając głębiej w temat dorosłości, czeka nas długa droga...chujowe oceny w szkole, smakowanie używek, pierwsza miłość, nerwy spowodowane wieloma innymi czynnikami. Bycie dorosłym to nie tylko odpowiedzialność, czy umiejętność podejmowania trudnych decyzji, to jest także akceptacja, logiczne myślenie, siła umysłowa a czasem fizyczna a także dobre chęci i ciężka praca nad budowaniem reputacji, z grubsza praca nad sobą.
Na pierwszy ogień może wezmę naukę. Ktoś jeszcze wspomina czasy bycia 7-8 letnim gówniarzem, patrzącym przez pryzmat codziennych problemów, tuszowanych przez naszych rodziców? To był okres nieskończonej zabawy, traktowania rozwiązania problemów jako błachostkę, gdzie wystarczało kilka słów typu "wszystko będzie w porządku", "nie przejmuj się, nic się nie stało" czy "mamo/tato, przytul mnie", kreatywności, która pozwalała nam wierzyć w cuda, we wszystko piękne, co tylko wcisnęło nam się do głowy. Uczenie się tabliczki mnożenia czy alfabetu nie było takie straszne do momentu, dotarcia do 4 klasy gdzie, poważniej rodzice patrzyli na nas, nasze poczynania, pouczali po pomyłkach a błędy traktowali jako nadużycie wybujałej wyobraźni. Z wiekiem ta wyobraźnia ukazywała się w coraz bardziej innym świetle, oczywiście, każdy z nas miał inaczej, ale typowy szary dzieciak, powoli podsłuchiwał rozmowy swoich rodziców, czy widział rzadko, ale widział, niecodzienne sytuacje w domu, powodujące garstkę strachu... Pierwszy polonez, pierwszy z trzech testów dojrzałości, pierwszy cieniutki włos pod nosem, stawiał nam nowe światło, inną rzeczywistość, inny tryb pracy, inne spojrzenie rodziców. Tak, to był pierwszy ważniejszy moment w naszym życiu dający nam większe możliwości jak częstsze wychodzenie z domu, spotykanie się z kolegami grając w piłkę czy po prostu pogadać o wielu sprawach. Coraz bardziej każdy, spoglądał na wiele spraw z dystansem, buntował się nadanym zasadom, chcąc przekonać do wielu racji. Czasami właśnie te możliwości powodowały u nas chęć dominowania nad jednostkami wyższymi, takie ataki były powodem kłótni z rodzicami, słabszymi ocenami w szkole a nawet spróbowaniem używek. Czy to było takie fajne? Poczuć tą adrenalinkę, szczyt buntu i wyładowanie złości wlewając w siebie alkohol bądź odpalając szluga kitrając się za przystankiem czy w krzakach? Jasne, że tak. Tego się nie żałuje, życie jest jedno i mimo zakazów, kusi by je złamać. Czując bezsilność podczas nauki, przypominało się trochę o wyobraźni, która zanikała z dnia na dzień, trud jaki wkładaliśmy w działania powodujące uśmiech czy dumę u naszych był wymagający cierpliwości. Wyobraźnia mniej przydawała nam się w życiu codziennym, co pokazywało nam szalone bicie serca, gdy ujrzeliśmy niesamowicie piękną dziewczynę/przystojnego chłopaka. Wtedy głowa w niebie, jednak nie po to by wykreować ile to dzisiaj lvli wbije się w grze komputerowej czy kim będę w przyszłości, lecz to po to by złapać za rękę nasz obiekt westchnień i zobaczyć jak to jest być szanowanym oraz "kochanym" przez drugą osobę(pomijając rodzinę). Pierwszy pocałunek otwierał oczy, dawał nam poczuć coraz więcej, dawał chęć odkrywania świata, nawet pozwalał odzyskać straconą wiarę w wiele rzeczy. Jednak nic nie trwa wiecznie, magia prysła a Tobie tylko zostawali koledzy i Reds przepalany kiepami. Drugi test dojrzałości był przedostatnim krokiem w dorosłość, był to krok wyborów... Głęboki oddech i przygotowania do ostrego zapierdolu jaki przygotowała nam szkoła średnia. Narzekanie na pierwiastki w gimnazjum było niczym do poznawania nowych rzeczy na wyższym poziomie. Struktura, która wydawała się prosta do ogarnięcia, składa się z wielu warstw: starania, krwi, łez, bólu, cwaniactwa, umiejętności oraz wielu innych ważnych warstw. Walka o oceny okazała się wojną z nauczycielami, rodzicami, rówieśnikami...również z samym sobą. Coraz częściej myślisz o zainteresowaniach, trzymasz często ważne rzeczy głęboko w dupie i bezkompromisowo rozwiązujesz problemy. Myślisz o sobie, dostrzegasz nieodwracalne zmiany pojawiające się na ciele czy duszy. Nie obchodzi Ci zdanie innych i brniesz by osiągnąć wyznaczony cel, chyba że leń zaczyna doskwierać w kulminacyjnych punktach. Wyznaczasz swoje granice oraz zasady, nie pozwalając ingerować w nie innym. To okres przejściowy wytyczający niezmierną wiarę w cuda oraz w to, że w końcu każdy się od Ciebie odpierdoli pozwalając Ci żyć po swojemu. W ciężkich momentach uświadamiasz sobie, że to nie jest dobre wyjście, ale nie starasz się by to zmienić, bo po co... Szkoła nie uczy życia, szkoła uczy rzeczy torujące drogę do zdobycia kasiastej roboty, lecz to nie zawsze jest to co rajcuje wszystkich, życie powinno polegać na zasadzie prób, błędów i chwil, gdzie istotnie to my jesteśmy najważniejsi w pisaniu własnego scenariusza. To nie szkoła nam daje stanowisko prezesa, to nie szkoła nam daje ville z basem i lambo w garażu, to dajemy sobie tylko my sami, ale tylko z naszej inicjatywy oraz ciężkiego zapierdalania w każdych okolicznościach. Szkołą życia jest to co przeżyliśmy w ciągu tych wszystkich lat, szkołą życia jest także wyobraźnia, która nie koniecznie zanika, lecz to my jesteśmy za nią ODPOWIEDZIALNI, to my AKCEPTUJEMY to co do nas dociera ze środowiska zewnętrznego, to my mamy MYŚLEĆ za własne poczynania oraz wyjmować z nich konsekwencje, to my podejmujemy DECYZJE odnośnie kierunku jaki obierzemy oraz co jest dobre a co jest złe i my budujemy REPUTACJE za wszystko co dokonaliśmy przez rozgrzewkę do dorosłego życia... Jeśli potrafisz odróżnić rzeczy ważne od błachostek, dobro od zła, nóż od widelca, umysł od serca, to brniesz w kierunku, który pozwoli Ci się USAMODZIELNIĆ a także wzbudzić podziw u Twoich opiekunów, którzy dbają o Twoje dobro, bo błąd popełniony w przeszłości można naprawić, lecz trzeba wiedzieć, kiedy nie jest za późno. Korzystaj z życia, szalej, baw się, żyj chwilami a także długimi męczarniami, by wykorzystać to czego nie będziesz mógł wykorzystać w przyszłości, mogącej się okazać pracą 24/7, też przystopuj od czasu do czasu, by skupić się na tym co może odejść, nie pozwól byś stracił coś, czując tego niedosyt, przemyśl czasem słowa, czyny by wiedzieć, że możesz się nazwać osobą dorosłą...
Przemyślcie... 5!! :)